19.07.2014

Rozdział piętnasty- "Zapach bajek"

Dla Julii Zuzanny i Aussie.
Dziękuję za zawsze ciepłe słowa.
Dziękuję za uśmiech na mojej twarzy.
Dziękuję Wam, że jesteście. :)


Bajki chyba wszystkim przywołują na myśl jedno - dzieciństwo. Z pośród setek tysięcy kolorowych historii każdy z nas ma jedną, wyjątkową perełkę, która wywołuje najszerszy uśmiech; dzięki której serce bije czyściej. Te ułamki sekund, które tworzą obrazy w naszej głowie, sprawiają, że przez chwile znów zwierzęta potrafią mówić, wróżki istnieją a przed potworem z szafy chroni nas cieplutka kołdra; moment przez który jeszcze raz jesteśmy dziećmi. 
Bajki mają różne zapachy. Jego pachnie poranną, Nibylandzką rosą, kiedy Piotruś Pan wraz z kompanią smacznie śpią w wygodnych łóżkach i śnią, bajkowymi snami. Nie muszą przecież wychodzić z łóżka wraz z pierwszym śpiewem ptaków. Nie znają pędu miasta i pośpiechu dorosłych, otula ich błoga niewiadoma. Spokojna noc, poprzedzająca radosny dzień. Bez zmartwień, bez stresu, bez smutków. Tylko kapitan Hak, imitując biegnący czas, kończący beztroskę, był skazą na prawie idealnej wyspie.
Za to jej bajka śmierdziała mokrym psem. Uwielbiała historię szczeniackiej miłości Trampa i Lady. Jego wierność odnośnie rozpieszczonej suczki, oddanie i przywiązanie. Rasa jako symbol różnych klas społecznych, pokazana w nieco innym wydaniu, tak pięknie komponowała się z całym geniuszem tego filmu.
Dodatkowo rozczulał ją widok, siedzącej psiej rodziny na dywanie. Typowa psiara.
Bajki uczą nas pięknych wartości życia. Bella udowodniła jej, że kochać można każdego, wygląd i sierść nie miała znaczenia, tylko charakter był wart uwagi. Ukochany Kopciuszka, udowodnił mu jak skończonym idiotą można być, skoro nie poznaje się ukochanej a jedyny trop do niej prowadzący to szklany pantofelek. Za to bardo lubił historię Kubusia Puchatka i jego wspaniałe przebłyski inteligencji, przedzierające się przez żółte futerko i wieczną chęć pożarcia miodu.
Bajki, te opowiadane przez rodziców na dobranoc, żeby po raz kolejny wyobrażać sobie, że księżyc jest zrobiony z sera i te oglądane z zapałem w telewizji i książkach, wyróżniały coś, czego nie da się podrobić; coś co każdy definiuje na swój niezawodny sposób.

Czym pachnie Twoja bajka? 

-Myślałaś już nad imieniem?

-Jesteś okropna!-Obruszyła się Natalia.-Mówisz mi, że ty i Leonowaty jesteście razem, a ty mi wyskakujesz z imieniem dla dziecka, które siedzi we mnie, może od dwóch tygodni.
-Jesteśmy tak jakby razem, złotko.-Spojrzała wymownie na przyjaciółkę i chyba po raz pierwszy tego dnia, zwróciła uwagę na jej ubiór. Blanco miała na sobie czarną, tiulową spódniczkę przed kolano (zakładała je tylko, kiedy miała dobry humor) do tego jakaś turkusowa bluzka i jej ukochana czarna, skórzana kurtka, którą, przez upał, trzymała w lewej ręce. Naty nie była fanką szpilek, więc miała na nogach znoszone trampki. Niedługo obydwie skończą trzydziestkę, a styl z czasów Studio nie uległ większym zmianą. Może oprócz jednej malutkiej rewolucji, Violetta polubiła noszenie spodni. Dziś też je na sobie miała.
-Jak do jasnej cholery jesteście "tak jakby" razem.- Wywindowała rękami cudzysłów w powietrzu i przybrała jeden z odcieni purpury.
-Nie denerwuj się, dziecko pomyśli, że ciotka jest zbyt wkurzająca, żeby prowadzić zwykłą konwersacje.-Zaśmiała się widząc wyraz twarzy przyjaciółki. Kochała śmiać się w jej towarzystwie. Zawsze było to takie szczere poczucie szczęścia, które czuła tylko przy niej, ale ostatnio zauważyła, że to przyjemne ciepło odczuwała również przy Leonie.
To musiał być dobry znak. Po prostu musiał.
-Nie mów do mnie złotko, królewno.-Zganiła ją brunetka. Żeby dodać dramatyzmu sytuacji, odwróciła się szybko od Violetty i ruszyła do przodu, szybkim krokiem, przy okazji wprawiając w ruch swoją burzę włosów.
-Nie martw się, to hormony!-Krzyknęła za nią rozbawiona. Podparła się rękami w biodrach i czekała aż Hiszpanka stanie w miejscu. Nie trwało to długo. Po przejściu jakiś trzydziestu metrów zatrzymała się nagle i odwróciła z kamienną twarzą.
-Sama jesteś jednym wielkim hormonem!-Odkrzyknęła.-A teraz choć tu i dokończ opowieść o twoim seksie z Leonem!-Teraz to Vilu przybrała kolor pomidora. Park. Ludzie. Pełno ludzi. Ona. Krzyk. Boże, Natalia! Jeżeli to trafi do gazet, to... to... Właściwie co się stanie? Przeżyłaś tysiące durnych artykułów i plotek wyssanych z palca. Teraz jesteś po prostu szczęśliwa. Powinnaś żyć tym szczęściem, dzielić je i mnożyć.
-Odbiło ci, wariatko?-Spytała, kiedy po wyczerpującym biegu na szpilkach, rzuciła się, żeby objąć przyjaciółkę. Ponownie zaniosły się śmiechem, a szatynka po raz kolejny poczuła, to przyjemne uczucie ciepła.
Dawno nie czuła się tak dobrze, ale jednak było coś, co nie dawało jej spokoju. Wciąż wracała do oblanej księżycem nocy, a właściwie wieczoru; doskonale pamiętała łzy wzruszenia, kiedy wywołali jej imię. Nigdy nie zapomniała też o swoim rozczarowaniu i pękniętym sercu.
Ale wciąż bała się zapytać, wydawało jej się, że to zburzy jej ciężko budowany zamek i zabije resztki uczucia. Nie miała podstawy go osądzać, przecież wtedy mogło się coś stać, wydarzyć. Mimo wszelkich prób zaprzeczania, bolało. Mniej niż, kiedy śpiewała Podemos przed tysiącami ludzi, przed sceną i w internecie, ale bolało. I nie miała pojęcia, co z tym zrobić. Jak zwykle, Violetto. Zawsze byłaś niezdecydowaną siksą, raniącą wszystkich dookoła. Cóż, Diego, sobie na to zasłużył, bez wahania. Ale Leon, Natalia, Maxi? Nie, oni nie zasługiwali nawet na szczypanie, towarzyszące pobieraniu krwi. Ta rozsądna część Violetty ufała Leonowi, ale tą, która często nie potrafi zdecydować się na smak płatków śniadaniowych, wciąż nachalnie krzyczała jednym pytaniem.
Dlaczego wtedy nie przyszedł?
-To, co...-Szturchnęła ją Naty, kiedy opanowały śmiech, na tyle, żeby stać prosto.-Powiesz mi jaki jest w łóżku?
Vilu, pokręciła tylko z niedowierzaniem głową. Zadziwiające, jak bardzo kochała jej zupełnie nieśmieszne poczucie humoru.
Jej twarz po raz kolejny rozjaśniała. Kogo, oszukiwała? Przecież chciało jej się śmiać, dokładnie jak Natalii. I bez zastanowienia zawtórowała najlepszej przyjaciółce na świecie.


Liczył kroki. Każdy dodawał mu coraz więcej obaw, budował niepewność. Oddychał niespokojnie. Każdy wdech w roztrzęsione ciało, był coraz gorszy. W końcu usiadł zrezygnowany na kanapie obok, oglądającego telewizje Adriana. Pięciolatek zdawał się w ogóle nie przejmować zestresowanym wujkiem. I dobrze. Dzieci powinny mieć gdzieś dziwne zachowania dorosłych.
Leon się wkurzał, bo tak naprawdę, nie miał czym się denerwować. Poszła tam, jest w dobrych rękach, odpowie na kilka pytań i wróci. Wróci w jego ciepłe objęcia, będzie mógł bezkarnie skraść jej pocałunek, przytulić ciepły policzek do jej rozgrzanego policzka. Będzie mógł być przy niej. Nareszcie. Tyle lat żył w przekonaniu, że więcej nie ujrzy radosnych oczu, w których często błyszczał brązowy cyrokon.
To dziwne jak bardzo serce może za kimś tęsknić. Jednak dopiero, kiedy skosztujemy zakazanego owocu, czujemy jak bardzo dusza krwawiła. Zupełnie jakby dostać kubłem zimnej wody, wiesz, że zmarzniesz jeżeli dotknie choć skrawka twojej skóry, ale dopiero wylana na ciebie, staję się najgorszą rzeczą twojego życia. Na szczęście tylko przez chwile, bo przypominasz sobie, że świat to pasmo porażek, zła i śmierci. Wtedy nawet mokry, uświadamiasz sobie, że w pierwszej kolejności udusisz, osobę, która ci to zrobiła, żeby po chwili wrócić do szarej codzienności.
Potem przypominasz sobie o niej. 
I nagle nawet ciemne chmury, nie potrafią zasłonić ci niewidzialnej tęczy, na którą ty patrzysz z  najszerszym uśmiechem.

-Jak poszło na konferencji?
-Natalia, oczywiście, że poszło świetnie. W końcu kto ma najlepszą menadżerkę na świecie?
-Auch, to zabrzmiało iście po gwiazdorsku, wiesz?-Odwróciła się, nie słysząc charakterystycznego dźwięku szpilek, uderzanych o chodnik. Zobaczyła, że Violetta stanęła w miejscu i przygląda się jej badawczo.
-To źle? Przecież nie zmieniłam się tak bardzo przez te dziesięć lat, prawda? Proszę powiedz, że nie.-Głos jej drżał. Brunetka dawno nie słyszała tego błagającego tonu. Prawie zapomniała, że Castillo, może brzmieć tak żałośnie i domagać się informacji, która uspokoiłaby jej sumienie. A ono, bardzo lubiło dawać się jej we znaki.
Była chodzącą, tykającą bombą, przejmującą się każdym najdrobniejszym błędem. Czasem przez to obawiała się mówić, chodzić a raz nawet nie chciała przez to wstać z łóżka. Mogła przecież źle coś powiedzieć, spojrzeć w lustro i... już nie zobaczyć siebie, tylko wygwiazdorzoną cizie, niewidzącą własnych przyjaciół.
-Hej, Vilu. Od czasu do czasu masz prawo pogwiazdorzyć.- Zmieszała się trochę. - O ile w ogóle tak to można nazwać.
-Dzięki.
-Za co?-Natalia nie ukrywała zdziwienia.
-Za to, że mam kogoś takiego jak ty. I za to, że mogę marudzić bez powodu i...-Blanco przerwała się szybko.
-Później będziemy wychwalać mnie pod niebiosa. Błagam cię, mogłabyś w końcu skończyć.
-Mogłabym.-Znowu ruszyły przed siebie, ramię przy ramieniu, serce przy sercu.-Nie wyobrażasz sobie jak rzucił się na mnie, kiedy wróciłam do pokoju. Ale było to takie słodkie. Otworzyłam i pierwsze, co zobaczyłam, co poczułam, to jego ramiona. Wiesz, były takie ciepłe, czułam się jakby otulało mnie słońce. Zapytał jak poszło, a ja odpowiedziałam, że przejmuje się trochę za bardzo. Wzburzył się trochę, ale przeszło mu, kiedy wyjaśniłam wszystko po kolei. W zasadzie nie było specjalnie czego opowiadać, pogadałam trochę i potwierdziłam, że jestem z Leonem. Koniec.
-Przecież musiało się coś jeszcze wydarzyć.-Oznajmiła Natalia.
-Wydarzyło.-Odpowiedziała z tajemniczym uśmiechem, szatynka.

Czwartego dnia wyszli na wycieczkę po trudniejszym szlaku niż poprzednio, ale wciąż trasa nie wydawała się ponad możliwości Adriana. Na szczęście mieli racje. Przez kilka godzin podziwiali zielonkawe stoki, wysokie drzewa i oddychali świeżym powietrzem. Violetta od czasu do czasu nuciła melodię, nie znaną ani sobie, ani tym bardziej Leonowi. Słowa powoli układały się w jej głowie, a kilka nutek z każdym przebytym kilometrem brzmiało coraz wyraźniej. 
Po dotarciu na szczyt piosenka była niemal gotowa.


-Napisałaś piosenkę?-Natalia o mało mnie wrzasnęła z zachwytu.
-Owszem.-Odparła z dumą.-Całkiem niezłą, szczerze mówiąc. Jest jeden problem, to duet.
-W czym problem? Masz tyle utalentowanych, koleżanek.-Hiszpanka przypomniała sobie o jednej dziewczynie z wytwórni Vilu, której nie znosiła.-I jedną pseudo psiapsiułę.
-To duet o miłości. 
-Och.-Zrozumiała.
Rzeczywiście, to był swego rodzaju problem. Problem był wysokim, przystojnym brunetem i miał na imię Leon. Oczywiście zniknąłby jeżeli cały utwór pozostałby tajemnicą i pod żadnym pozorem nie chciałaby go nagrywać. Jeżeli postanowiłaby inaczej... 
Ciężko byłoby i jej i jemu. Trudno było śpiewać piosenkę o swoich najgłębszych uczuciach, z kimś, kogo się nie kocha. O tyle trudniejszym było patrzenie na miłość twojego życia, wyśmiewającą historie własnego serca w oczy kogoś innego. 
Oboje to przeżyli.
I oboje nie mieli ochoty przeżywać tego jeszcze raz.

Wieczorem, tego samego dnia.
Piosenkę, jej nieoszlifowaną wersje, zagrała wieczorem na gitarze. W teorii, sama dla siebie. W praktyce, do jej boku przytulił się zmęczony Adrian i z podziwem, wsłuchiwał się w pojedyncze nuty. Łapczywie łykał każdy dźwięk. Aż w końcu, wykończony długą wędrówką zasnął tuż przy niej z ogromnym uśmiechem na ustach. Miło było patrzeć na tak słodkie stworzenie, które przy tobie czuło się bezpiecznie. Pomyślała, że matki czują się tak zawsze, widząc swojego ukochane dziecko. 
I po raz kolejny, zakuło ją serce. M a m a. Sama nie miała okazji doświadczyć tej miłości i wcale nie zapowiadało się, że kiedykolwiek będzie mogła przekazać ją komuś innemu. Co innego Natalia, miała swojego Maxiego, dobre życie. Do szczęścia od zawsze brakowało jej dzieci. Tyle, że ona byłaby idealna w roli mamy. Była wręcz do tego stworzona. Może... Może było to, coś w rodzaju przeznaczenia? 
-Lubi cię.-Powiedział Leon, zamykając drzwi od jego pokoju. Położył go na wygodne łóżko, żeby sny były jaśniejsze. 
-Ja też go lubię.-Wyrwało się jej bardziej do siebie, niż do swojego chłopaka. Czy to, nie brzmi fajnie? Mój chłopak. 
-A wiesz, kto lubi cię bardziej?-Usiadł tuż obok i pozwolił, żeby teraz to ona wygodnie ułożyła głowę. Pocałował ją w czubek głowy. Uwielbiam, kiedy to robi. 
-Może pewien przystojny szatyn, którego z chęcią bym teraz pocałowała?
Odpowiedź twierdząca, dwa razy.


-Pomożesz mi w roli, taty, prawda Leon?-Denerwował się. Jakoś nie potrafił skupić się na porywającej opowieści, o ich odrodzonej miłości.
-Max, uspokój się. Dopiero się dowiedziałeś, że będziesz tatą. Masz całe osiem miesięcy, żeby się do tego przygotować. Ale mogę ci obiecać jedną rzecz.
-Jaką?-Czyżby wyczuwał podstęp?
-Pamiętasz, jak jako dzieci wiecznie oglądaliśmy Disney'owskie bajki albo je czytaliśmy? Przypominasz sobie, kiedy w domku na drzewie, sporządziliśmy listę ich zapachów? Jak Kopciuszek śmierdział topionym szkłem z pantofelek? A Śnieżka, spoconymi skarpetkami krasnoludków?-Leon pochylił się do przodu, wspominając, tyle godzin, spędzonych nad ich 'tajnym projektem'.
-Pewnie, że tak.-Nie mógłby zapomnieć.
-Dokładnie to samo będziemy robić z mini Ponte.-Z powrotem opadł na oparcie kanapy.
-Zmieńmy temat. Ciągle o tym gadam, wiesz? Ale to niesamowite wiedzieć, że za kilkanaście miesięcy mały człowiek powie do ciebie tato. Rozumiesz to? Zostanę tatą. Tatą!-Krzyknął z radości, której nikt nie miał prawa mu odbierać. W końcu to, do niego dotarło.
Verdas, skrzywił się wewnętrznie. Chciałby być w położeniu swojego przyjaciela, ściskać Violetta za rękę a drugą błądzić po jej brzuchu i krzyczeć jeszcze głośniej niż on.
Ale to było tylko głupie marzenie. Głupie. Marzenie.
Marzenia nie są głupie, oznaczają jeszcze jeden cel do osiągnięcia. 
W tym wypadku chyba jednak są.
-A co z piosenką?-Nagły spokój przyszłego taty, zdziwił Leona. Przed chwilą był pewien, że Maxi może latać, a on znowu stąpa twardo po ziemi.
-Nie wiem, przez cały miesiąc pokazała mi tylko melodię.-Westchnął, jakby miało to, coś zmienić.

______________________________
Dziś mam do Was głupie pytanie (może nie do końca?), więc czym pachnie Wasza bajka? :)
Ja osobiście podpisuje się pod zapachem mokrego psa, dodałabym do tego jeszcze świeżą trawę na sawannie z Króla Lwa. :)
Czekam na Wasze opowieści, które naprawdę uwielbiam czytać. Nie krępujcie się. :P
Przesyłam cieplutkie uściski! ♥
Dobranoc. <3

26 komentarzy:

  1. super rozdział
    czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Droga Sophie!
    Z góry dziękuje na dedykacje! Nawet nie wiesz jak bardzo mnie tym zaskoczyłaś. Pięć razy przeczytałam pierwsza linijkę, sprawdzając czy aby nie mam juz halucynacji z tego gorąca :D (Co może być prawdopodobne :S) Od razu tez powiem, że nie mam swojej ulubionej bajki. A może jednak.. nie wiem czy to się zalicza do bajek ale pamiętam, że przed każdym zaśnięciem błagałam mamę by przeczytała mi legendę o smoku wawelskim. Ale jest też Kopciuszek :) Jeśli chodzi o Kopciuszka to pachnie mi on konwalią i zatęchłą koronkową suknią :3 Ostatnio też pokochałam bajkę Jak Wytresować Smoka, ale czy to zalicza się do bajek? Jak tak to pachnie mi to gorącą letnią nocą i sianem ^^
    Przejdźmy do twojego genialnego rozdziału! Ja tu juz sie nakręciłam na opowieść Violetty o relacji z seksu z Leonem a tu nie ma ;D Ale rozumiem, cenzura musi być, żeby takie niedobra duże dzieci, później sobie czegoś nie wyobrażały C: Maximiliano zostanie tatusiem, awww ♥ Rozczuliłam się przy tym :** Piosenka Vilu o miłości...wróć! Duet Vilu o miłości! mhmm.... I naprawdę Śnieżka może pachnieć śmierdzącymi skarpetkami? xD Mi ona bardziej pachnie spoconą czapką i konfiturami z poziomek :D Ale to przecież wymyslali Leon i Maxi, więc się nie dziwię ;)

    Dziękuję, pozdrawiam i całuję :*** <3
    PS A i z tą 'gorąca letnią nocą' to bez skojarzeń ;) xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że cieszysz się z dedykacji. ;)
      Rzeczywiście, przez te paskudne upały wiele rzeczy się może zdarzyć. xD Dla mnie bajki są tematem niezwykle obszernym i legendy jak najbardziej się do nich zaliczają. Swoją drogą- Wawel, Kraków... Miód na moje serduszko. :) Jak wytresować Smoka, uwielbiam. <3
      Ostatnio się całowali, nie mogę rzucać czytelników na głęboką wodę i skazywać ich na opowieść Violetty o seksie. :D Wszystko w swoim czasie. Już widzę Maxa na spacerach z wózkiem. <3 W końcu 7 ich było i pracowali w kopalni, więc pewnie nie tylko skarpetki śmierdziały bo tak ciężkiej robocie, nie? :D
      Ja i skojarzenia? Skąd ten pomysł? XD
      Ściskam <3

      Usuń
  3. Boski !
    Poprzedniego rozdziału nie zauważyłam ale już przeczytałam i skomentowałam :* Hm moja ulubiona bajka ja lubiłam oglądać Smerfy pachniały one... takim lasem, grzybami i trochę kotem Klakierem hehe :D Rozdział cudowny ! Leon i Viola aww ;) Viola chce mieć dziecko, a Leoś wyobrażał sobie ją w ciąży ooo *-* Może kiedyś ? Napewno hehe wierzę w to :* Maxi tatusiem :) Już czekam na następny rozdział ;***
    Kocham Cię <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. ;)
      Jak najbardziej zgadzam się z Klakierem. :D
      Leoś taki szalony, ma różne dziwne myśli. XD
      <3

      Usuń
  4. Kochanie!
    Nie wyobrażasz sobie nawet jak się zapuściłam.
    Jestem okropna, wiem.
    Nie wiem nawet co się stało, że usunęłaś GG...
    ------
    Rozdział cudowny, przypomniałaś mi uczucia sprzed ledwie paru lat gdy oglądałam bajki i to było najważniejszą rzeczą w moim życiu.
    Moja bajka pachnie... sierścią?
    Tak myślę, w końcu to Potwory i Spółka. Ta bajka do tej pory mnie wzrusza i gdyby nie mój kochany piesek (pogryzł XD) oglądałabym ją nadal często.
    Ciąża Natalki *o*.
    Tpo jest przecudowne uczucie patrzeć jak Maximiliano się martwi o swoją przyszłą rolę. "Tatuś"!
    Wciągnęłaś mnie niesamowicie, jeszcze raz przepraszam i... z niecierpliwością czekam na kontynuację ;)
    Całuję <333333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skarbie, spokojnie. Wszystko jest okej. ;)
      Mam nadzieje, że nie mokrą, psią sierścią, bo to byłoby bardzo nie przyjemne. xD
      Psy to takie wspaniałe istotki do kochania i gryzienia absolutnie wszystkiego.
      Nie masz za co przepraszać. <3
      Kocham. ;*

      Usuń
    2. Sopciak! nominowałam Cię też tutaj XD. Więcej informacji:
      http://federico-story.blogspot.com/2014/07/lba-1-i-2.html

      Usuń
  5. Że niby dla jakiej Aussie? Dla mnie? Cóż, myślałam, że jestem krótkowidzem, ale najwidoczniej z bliska mój wzrok również zaczął się sypać... A poważnie, to oczywiście bardzo dziękuję, zrobiło mi się tak śmiesznie miło. :)
    Bajki. Moje pachną ewidentnie sokiem z gumijagód, jakikolwiek zapach miałby on mieć. No i całym Disney'em, z naciskiem na zapierające dech w piersiach krajobrazy Króla Lwa. Nie mam zamiaru propagować stereotypu, że bajki są tylko dla dzieci. To przecież jakaś śmieszność.
    Przyjaźń. Moim skromnym zdaniem jedna z najcenniejszych rzeczy(czy można ją w ogóle nazwać rzeczą?), jaką mamy. A jeśli jej nie mamy, to niedobrze. Skądś znajome są mi niekontrolowane wybuchy śmiechu, zwierzenia, wspólnie spędzane popołudnia... każda chwila w towarzystwie przyjaciółek jest zwyczajnie nie do zastąpienia. Naty i Violetta uzupełniają się znakomicie. Najważniejsza jest chyba ta swoboda, jaką czują w swoim towarzystwie.
    Leon i jego rozterki. Cóż, mój drogi, narobiłeś bigosu, to teraz musisz go zjeść, prosta sprawa. :D I najlepiej jeszcze wyznać swoje uczucia, tylko szczerze, bez żadnego kręcenia!
    Nowa piosenka? W takiej atmosferze to ja się nie dziwię, że Vilu dostała natchnienia i inspiracji. Przecież sam Leon jest chodzącą muzą, prawda? ;) Jest to duet? No wiadomo, ja już mam w głowie, jak on brzdąka na gitarze, ona siedzi tuż obok niego, no i zaczynają śpiewać. Z całym szacunkiem dla tych utworów, ale mam nadzieję, że to nie taki smęt jak "Nuestro Camino" czy "Podemos". :D
    No ale są jeszcze cienie przeszłości... niewyjaśnione, nierozwikłane. Swoją drogą, mogliby zaspokoić moją wrodzoną ciekawość i wrócić do tamtych wydarzeń, żebym wszystko wiedziała od podstaw. A może lepiej, żeby nie wracali? Jeżeli coś ma się przez to posypać, to może niech siedzą cicho, choć nie jestem zwolenniczką takiego zachowania. ;)
    Maxi drżący o swoje ojcowskie umiejętności? Na ten temat to ja nie mam zbyt wiele do powiedzenia, ale pozostaje mi tylko wierzyć, że sprawdzi się w tej roli. Ma jeszcze dużo czasu na przygotowanie się. Ale w sumie, czy do tego trzeba się przygotowywać, czy to przychodzi naturalnie? Stawiam na drugą opcję. :) Leon też chce szczęśliwej rodzinki? To niech zacznie konkretnie działać. :D
    Aussie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, a dlaczego by nie? :3
      Chyba największa bzdura wszechświata. Nie ma nic lepszego, niż usiąść sobie z młodszymi kuzynami z ciastkami na kolanach i przejmować się bardziej śmiercią Mufasy niż oni. ;)
      W pewnym sensie nazwanie przyjaźni rzeczą, jest, myślę najbardziej trafione. W końcu, kiedy ma się np. listę najbardziej pożądanych rzeczy w życiu i to właśnie miłość plasuje się w czołówce, oznacza to o dojrzałości człowieka i jego wrażliwości do świata. Gorzej jeżeli jest to zabawka, która psuję się zbyt łatwo. ;)
      Nie ma to jak cały dzień spędzić z przyjaciółką, prawda? To takie miłe, wiedzieć, że można porozmawiać z kimś o wszystkim.
      Ten Leoś i jego problemy. Zgadzam się ten chłopak powinien się wreszcie ogarnąć. ;D
      Patrzenie na niego musi być wyjątkowo inspirujące. A tu cię zaskoczę, bo miałam ochotę wykorzystać jakiś Disney'owski utwór, ale niestety nic nie przychodzi mi do głowy i nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego. Może jakieś pomysły? ;)
      Mogliby i prędzej czy później to zrobią. Absolutnie też tego nie pochwalam. Poza tym, pewnie oczyściłoby to nieco atmosferę. (;
      Jeszcze trochę i obydwoje będę chodzić z wózkami na spacery. Powiadam. :D
      Soph. <3

      Usuń
    2. Z chęcią pomogę, jeśli tylko zasób mojej wiedzy muzycznej jest wystarczający :D A chodziłoby o utwór z filmu czy serialu?
      Aussie :)

      Usuń
    3. Bardzo mi miło. ;)
      Wolałabym z filmu, większość Disney'owskich seriali ma bardzo banalne teksty. Przynajmniej z tych obecnych. :)

      Usuń
    4. Co sądzisz o "Right here, right now" z HSM, jeżeli nie przekręciłam tytułu? :p Czy to nie ma być po angielsku? :)
      Aussie :)

      Usuń
    5. Absolutny geniusz z Ciebie. :D
      Pasuje idealne, a nawet jeżeli chciałabym po Polsku, to od czego są tłumaczenia? ;)
      Dziękuje za pomoc. <3

      Usuń
    6. A ja cieszę się, że mogłam pomóc :)
      Aussie :)

      Usuń
  6. Jakoś chyba nigdy nie miałam (tak)ulubionej opowieści. Chociaż... Gdybym teraz miała wybierać, to moja bajka pachniałaby lodem, zimnem, marchewkami i... zdrowo szurniętym bałwanem :) A jeżeli chodzi o filmy dzieciństwa, to... pot z boiska, zawartość sali chemicznej, drogie perfumy z tonami kleju do brokatu, zapach farby do malowania wielkiego księżyca i powiew 'zakazanej' miłości Disneya <3

    Oj, oj, niedobra Sophie!
    Ileż można nas trzymać w niepewności, dlaczego to León z Violką i małym znaleźli się w jednym łóżku? Ach, ale z drugiej strony... Tak wspaniale jest odkrywać co nowego się zdarzyło, zanim do tego doszło. I z każdym rozdziałem przyglądać się rozbuzowanej hormonalnie Natalii, której zachowanie jest godne przyszłej dziennikarki: każdy fragment ważny, ale ja chcę już konkret! :) Jednak muszę przyznać bez bicia, że od początku oczarowałaś mnie swoim niebanalnym pomysłem: wspomnienia Leóna i Violetty wyznawane swoim przyjaciołom z najmniejszymi szczegółami, z jednej strony w kawiarni, a z drugiej na wygodnej kanapie. C-U-D-O. Nie wiem co mogę jeszcze dopisać, bo wydaje mi się oczywistym, iż Twój Leonek i Adrian mnie omotali swoimi urokliwymi charakterami. Podoba mi się również sposób w jaki przedstawiasz Vilu: jest wielką gwiazdą, ale nie chce się zmieniać w rozkapryszoną divę.
    Z niecierpliwością czekam na kolejne wspomnienia i w wolnej chwili zapraszam do siebie: amor-alas.blogpsot.com

    Dziękuję, że przypomniałaś mi, co znaczy bajka.
    Całusy,
    Lissa

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżby Tabaluga? :D Sama za tym przepadałam. I... High School Musical? Rozpływam się. <3

      Bo Sophie jest zła. Potwierdzone info! :D Pomysł sam w sobie jest ciekawy. Muszę przyznać, gorzej z wykonaniem, ale myślę, że da się czytać. ;)
      Dwa uroczę stworzonka. Aż pozazdrościć Violi tylu wspaniałych mężczyzn w okół siebie.
      Weszłam w link, ale wyskakuje mi jakaś strona po angielsku. Chyba coś jest nie tak. xD

      To ja dziękuję, za kolejny uśmiech.<3
      Ściskam, Soph.

      Usuń
    2. Nieee, chodziło mi o "Krainę lodu" ;) i tak, moje ukochane całym serduchem HSM ♥
      Wykonanie brawurowe, nie mieszaj mi w głowie, moje serduszko :P
      Link... może coś się zpsuło :/ jak wpiszesz w googla ' Lissa Bells Amor alas' to powinno wyskoczyć :-*
      Całuję,
      Lissa

      Usuń
    3. Blisko byłam. :D
      Znalazłam. <3
      Nadrobię. Na pewno. Ale niestety nie wiem kiedy. Jednak możesz się mnie spodziewać. ;*
      Soph. ♥

      Usuń
  7. Cudny ♥ Z niecierpliwością czekam na next'a ;)
    I przy okazji zapraszam do mnie : http://smutek-cierpienie-nieodwzajemniona.blogspot.com
    Suzy ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Czym pachnie moja bajka? Wiesz, że nigdy się nie zastanawiałam? Ale teraz, kiedy tak pomyślę to zazwyczaj słodkością, kwiatami. Po prostu radością.

    Rozwijasz się Kochanie z rozdziału na rozdział, a ja uwielbiam to obserwować, czytając Twoje opowiadania, serio.
    Z tym, że coraz bardziej zaczyna mnie wkurzać to, że Leonetta dalej tkwi w udawanym związku i nie umie się przyznać, że coś jest na rzeczy. O ile jeszcze niedawno jakoś mi to nie przeszkadzało, o tyle już zaczęło.
    Może dlatego, że na Ziemi już są parą i mogę się po wkurzać na to? Pewnie tak.
    Pomimo, że mam nadzieję iż niedługo to sobie wyjaśnią i będą żyć długo i szczęśliwie to pamiętam, że Vilu będzie miała wyjechać przez jakieś artykuły, no i życie to nie bajka, więc tak prosto nie będzie, także zdaję sobie sprawę z tego iż tak szybko prawdziwej Leonetty nie będzie.

    Nie pozostało mi więc nic, jak czekać na kolejny, równie cudowny rozdział, który stopniowo będzie oddalał 'udawaną' Leonettę, wyjaśniał wszystko, aż w końcu połączy Leona i Vilu na ślubnym kobiercu ;D

    Kocham Cię!
    Candy. <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, kwiaty i słodkość rzeczywiście przypominają o bajkach. ;) Są ich nierozłącznym elementem, tak samo jak radość.

      Dziękuje. <3
      Skarbie Ty mój, tylko, że oni są już razem na serio, serio. XD Może to jakoś niejasno określiłam, ale był taki rozdział w którym na końcu Leon zapytał się jej czy naprawdę chce udawać, o ile dobrze pamiętam to napisałam, że odpowiedziała pocałunkiem, co oznaczało zgodę. ;) Wiesz, ja i mój geniusz musiał coś niejasno napisać. Czyli się kochanie nie denerwuj nie ma czym. xD
      I tak, dobrze piszesz, że życie to nie bajka i nie będzie tak kolorowo, nawet jeżeli Leonetta już jest parą, to i tak trzeba będzie pomieszać. ;)

      Na Ślub jeszcze poczekamy. :D

      Yo tambien te amo. <3
      Soph. :3

      Usuń
  9. "Wyskakujesz z imieniem dla dziecka, które siedzi we mnie od dwóch tygodni." To zdanie nie potrafi mi wyjść z głowy! To tylko słowa, ale tak szarmancko i tak wspaniale ułożone...
    Szkoda, że Leonetta jest "tak jakby" razem. To tak jakby wszystko psuje!
    Mam nadzieję, że jednak wpadniesz na pomysł, żeby magicznie to "tak jakby" zmieniło się w "naprawdę". Wierzę, że potrafisz!

    Moja bajka pachnie Rihanną i jej zapachem "Rebelle a fleur" lub masłem kakaowym. Może pachnieć też ciastem, świeżymi ciasteczkami, pierniczkami.. Owocami, słodkościami... Podoba mi się to pytanie!

    Chciałabym Cię zaprosić do mnie na bloga:
    http://violetta-story.blogspot.com

    Buziaki,
    Zuzia <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak napisałam wyżej Candy, oni są już razem, parę rozdziałów wstecz Leon spytał się jej czy naprawdę chce udawać a ona odpowiedziała pocałunkiem, o ile dobrze to zapamiętam oczywiście, ;)

      Aż mi się ochota ta słodycze zrobiła. ;D

      Postaram się wejść. ;)

      Usuń

Layout by Yassmine