1.02.2014

Rozdział trzeci-'Kawiarenka'

 -I co jesteście razem?-spytała Natalia,przykładając do ust filiżankę ze swoim ukochanym espresso. Na wierzchu,którego wciąż unosiło się delikatnie spienione mleko-jedyny powód dla którego zamawiała tak mocną kawę. Upiła łyk i odezwała się ponownie.-Nie możesz zaprzeczać całe życie.
Skosztowała francuskiego ciasta orzechowego. Zdecydowanie jej ulubionego. Kochała,że między dwiema warstwami ciemnego biszkoptu leniwie odpoczywa krem orzechowy. Całość zwieńczyła delikatnie ubita śmietana z dodatkiem skórki pomarańczy.Kaloryczne,słodkie i  z nutą owoców. Dla takiego łakomczucha jakim była Natalia,na talerzu leżało niebo.
Zachwycając się smakiem wypieku,przyszła pani Ponte kontynuowała.-Zastałam was w łóżku!-krzyknęła szeptem aby nie wzbudzić niepotrzebnej sensacji. -Poza tym spławiałaś mnie przez prawie miesiąc. Miesiąc!Coś musiało się przez ten czas wydarzyć-Ostatni kawałek zniknął,rozpoczynając długą podróż do żołądka.
-Natalia.-Viola w końcu się odezwała. Ale nie miłym,słodkim głosikiem,w którym zakochały się miliony. Wymówiła jej imię chłodnym i rzeczownym tonem.-Przestań tak szybko jeść bo się udławisz.-sama porwała do buzi dość duży kawałek tiramisu. 
Rozejrzała się dookoła. Kawiarenka do złudzenia przypominała jej Paryż. Małe,czarne stoliki przy których stały dwa,czasem trzy krzesła tego samego koloru. Do tego śnieżnobiałe obrusy a na środku mały wazon z blado różowym kwiatem. Żadna z dziewczyn nie znała jego nazwy ale obie zachwycił swoją delikatnością i zapachem, który o dziwo przypominał przyjaciółką błękitne morze.
Ściany pomalowane na kolor piasku dawały poczucie przyjemnego ciepła. Gdzieniegdzie wisiały na niej pojedyncze obrazki,związane z jedną rzeczą-słodyczami.Większe i mniejsze obrazki przedstawiały wszystko! Od czekoladowych ciasteczek,po tarty,kończąc na ogromnych tortach. Była to miła odmiana w Buenos Aires. W całym mieście niemożna było znaleźć równie przytulnego miejsca.-Albo co gorsza.-szatynka zrobiła dramatyczną przerwę.-Utyjesz przed ślubem.-westchnęła teatralnie. Zaśmiały się perliście. A ich w oczach pojawiły się ogniki szczęścia. Nareszcie były razem. W spokoju mogły delektować się ciepłą kawą i wybornym ciastem,nie martwiąc się o kalorię czy innych ludzi.
-To co?-Natalia po raz kolejny podjęła próbę,dowiedzenia się prawdy.
-Nie odpuścisz.-stwierdziła Viola ,patrząc przyjaciółce w oczy. Poczuła wibracje w kieszeni. -Prawda?- brunetka pokiwała kłową na boki. -Wiedziałam.-szatynka wzięła telefon do ręki. Odczytała  SMS'a i szybko schowała komórkę,wrzucając go do torebki.Treść wiadomości zasmuciła ją delikatnie ale nie mogła dać tego po sobie poznać. Uśmiech nie znikł z jej twarzy,zrobił się jednak wymuszony,sztuczny.-Chcesz wiedzieć wszystko?-dopytywała się.
-Oczywiście,że wszystko!-oburzyła się Natalia.
-Opowiem Ci to od początku ale obiecaj,że nie będziesz przerywać.-Castillo pogroziła żartobliwie palcem.
-Obiecuję.-Naty,przyłożyła rękę do serca.-Zaczynaj.-opróżniła filiżankę do dna.
-Wszystko zaczęło się w dniu,kiedy przyjechałam...

Stał tam szarmancki ,jak zwykle. Przynajmniej takiego go zapamiętała. Coś jednak się nie zgadzało. Zachowywał się jakby zobaczył ducha. Kogoś martwego. 
Viola doskonale zdawała sobie sprawę z jego niepewności więc odezwała się pierwsza. Miała nadzieje,że to choć trochę ociepli atmosferę w pokoju. Niestety Leon wciąż wydawał się obcy.
-Tak.-zgodził się.-Ile to już? Dziesięć lat?-spuścił głowę w dół.Szatynka mogłaby przysiąc,że po policzku spłynęła mu jedna,mała łza.-Przepraszam-odezwał się zachrypłym głosem,zupełnie nie podobnym do niego.-Że tak prosto z mostu.Ale...-zawahał się.-Co ty tutaj robisz?-zauważyła,że na nią nie patrzy.Verdas odwracał wzrok w każdym możliwym kierunku.Wszystko aby znowu nie zatracić się  w odmętach jej czekoladowych oczu.
-Mieszkam.-w przeciwieństwie do szatyna,głos Violi był pewny siebie i mocny. Efekt kilkuset wywiadów. Grę aktorską opanowała prawie do perfekcji. Jednak w środku miała ochotę się na niego rzucić. Tak po prostu. Jednocześnie przytulić się do silnych ramion za,którymi tęskniła od tak dawna. Powstrzymywała ją tylko chęć zakopania Leona żywcem.Na co zdecydowanie zasłużył.


Wystarczył jeden telefon,aby nie czekała. Jedna informacja,że się nie pojawi.Gdyby wysłał choć jedną głupią wiadomość... Może wszystko wyglądałoby inaczej? W każdym bądź razie napewno nie siedzieliby teraz czekając aż ktoś postawi pierwszy krok. -Adrian mówi,że Andres tu mieszkał.To prawda?-Violetta spytała pozornie obojętnie.
-Młody mówi prawdę.-widać było,że Leon nabrał pewności siebie.-Andres wyprowadził się do swojej narzeczonej.-uśmiechnął się tak,że zmiękły jej kolana. Dobrze,że wciąż siedziała obok chłopca na kanapie. Inaczej już dawno odpoczywałaby na dywanie.
-On i dziewczyna?-zdziwiła się Castillo,powoli odzyskując czucie w nogach.
-Wujek Andles jest z ciocią Albą.-powiedział Adrian,wtrącając się do rozmowy.
-Z Twoją...-powiedziała szatynka ledwie słyszalnie.
-Siostrą.- Leon włożył ręce do kieszeni,znów przypominał Verdasa z czasów Studio. Arogancka postawa i szarmancki uśmiech.- Owszem Andres i Alba tworzą szczęśliwą parę. Do tego za trzy miesiące biorą ślub.-uniósł brwi do góry i poruszył nimi tak jak kiedyś.-Ja i Maxi jesteśmy drużbami- rzekł dumny.- Dziwne,że Natalia Ci nie powiedziała.- przekrzywił głowę delikatnie w prawo. 
-Nie...Ja po prostu...-nie wiedziała co powiedzieć.Słowa nagle ugrzęzły jej w gardle.
-Nie lubisz Andresa i nie obchodzi Cię co się z nim dzieje.-odparł bez zająknięcia. -Nie przejmuj się. On odwzajemnia Twoje uczucia ze zdwojoną siłą.-Po raz kolejny zmienił 'pozę'. Tym razem oparł się o framugę drzwi,krzyżując ręce na klatce piersiowej. 

Violettcię o dziwo bardzo spodobał się starszy Leon. Wydoroślał i zdecydowanie wyprzystojniał. Na jego twarzy pojawił się delikatny zarost. Oczy-choć myślała,że to niemożliwe-zrobiły się bardziej zielone. Wydawały się smutniejsze ale o wiele bardziej męskie. Widać było,że 'przypakował'. 
Marynarka delikatnie przylegała do jego ciała,dając idealne zarysy silnych ramion. Co najbardziej ją zdziwiło? Szatyn miał na sobie garnitur,z resztą nie tylko on bo mały Adrian był ubrany w jego mniejszą wersje. Z trudem powstrzymywała się przed pochłanianiem wzrokiem szatyna. Wyglądał zdecydowanie za dobrze.
-Leon,gdzie moje maniery.-wstała,już całkiem pewna,że uśmiech Verdasa nie spowoduje utraty czucia w nogach.- Może usiądziesz?
-Przykro mi ale nie mogę.-Violettę bardzo zasmuciła owa wiadomość. Spuściła głowę a jej twarz przybrała ponury wygląd.- Muszę odwieź młodego do domu i zostaje u niego na kolacji.
-Rozumiem.-słowa przez nas wypowiedziane wielokrotnie różnią się od naszych myśli. 
Ona wcale nie pojmowała. Nie wiedziała dlaczego nie może zostać tu z nią. Mogliby w końcu porozmawiać. Wyjaśnić sobie wszystko. Ale czy jest w tym jakikolwiek sens? Jakikolwiek powód dla którego się nie pojawił,jest wart uwagi? Może zwyczajnie nie ma odwagi wyjawić prawdy? Albo nie ma czego wyjaśniać. Nie przyszedł i kropka. Złamał obietnicę. Zostawił ją. 
 Nie mogła mu tego zapomnieć przez wszystkie lata. Ale teraz czuła jego zapach,jego obecność. Był tam na wyciągnięcie ręki. Stał tak blisko a jednak tak daleko. Tęsknota wypalała ją od środka. Miała tego serdecznie dosyć. To co zrobił już się nie liczyło. Jedyną istotną rzeczą był on.
Gdyby tylko tam z nią został...
-Leon,przepraszam za śmiałość ale czy Adrian  to twój...-po raz kolejny,przerwał jej bezczelnie.
-Syn?-delikatnie podniósł kąciki ust do góry.

-Byłam święcie przekonana,że to jego dziecko.-zaśmiała się sztucznie.-Czy to nie jest głupie?-spojrzała na pusty talerz,leżący na stoliku.-Idę po jakieś ciasto.-odsunęła delikatnie krzesło. Kiedy była kilka kroków od stolika gwałtownie odwróciła się do Natalii.- A ty co chcesz?- rzuciła w jej kierunku.
-Coś niskokalorycznego.-rzekła obojętnie-Tobie też radzę przerzucić się na sałatki. Jeszcze się w sukienkę nie zmieścisz. Moja druhna musi jakoś wyglądać.-brunetka zaśmiała się uroczo.-O! Wróciłaś. Nie uważasz,że dwie minuty-spojrzała na zegarek- i trzydzieści sekund to trochę za długo na przejście dziesięciu metrów z dwoma talerzykami.-spojrzała na zawartość-Tiramisu? Dobra wybaczam Ci.- Naty dostała swoją porcję ciasta i z prawie pełną buzią mówiła dalej.- Kontynuuj.
-A więc...

-Nie,nie mój. Młody jest synem Carmen.-wziął do ręki telefon-Uprzedzając Twoje pytanie. Tak mojej siostry.-oznajmił.
-Nie mogę uwierzyć.-odezwał się cicho.- W końcu wyszła za mąż za Jorge czy Diego?-palnęła Vilu 
-Oczywiście,że Jorge.-zakomunikował-Obydwoje to przewidzieliśmy.Adrian-zwrócił się do siostrzeńca. - Mama pisała,że już jesteśmy spóźnieni. Pożegnaj się z...-Co miał powiedzieć? Ciocią,panią? Nie potrafił zdobyć się na wypowiedzenie ośmiu liter,które razem tworzą najpiękniejsze imię na świecie. - Po prostu się pożegnaj.-wciąż był opanowany. 
Nim Violetta zdążyła zareagować panowie wyszli już z mieszkania,zostawiając otwarte na oścież drzwi. Powoli skierowała się do nich z zamiarem zamknięcia ich ale coś ją powstrzymało. A właściwie ktoś.
-Może pojechałabyś z nami? Carmen od zawsze Cię uwielbiała.-oczarował ją. Tak po prostu. Powinna odwrócić się na pięcie i zamknąć drzwi przed nosem ale tego nie zrobiła.
To już czas aby zapomnieć? 
-Dajcie mi chwilę ubiorę coś...-spojrzała na siebie.-Coś innego.


-To wciąż nie wyjaśnia dlaczego przyłapałam Cię z Leonem Verdasem w łóżku.- przerwała jej Natalia.
-Droga Natalio przypominam Ci,że obiecałaś mi nie przeszkadzać.-zganiła przyjaciółkę.-A poza tym nie byliśmy w łóżku sami.-Naty zachłysnęła się wodą,którą aktualnie piła.
-Trójkącik?-brunetka poruszyła brwiami do góry,zupełnie tak jak... jak Leon kiedyś.
-Uspokój się i daj mi dokończyć.- mruknęła Castillo.


-Wujku dlacego cekamy pod dzwiami?-Adriana denerwowało to całe czekanie. Był małym czteroletnim chłopcem,nie umiał siedzieć spokojnie na miejscu przez dłużej niż dziesięć minut.  Leon doskonale to rozumiał. Czasami jednak musimy robić rzeczy,na które nie mamy ochoty.
Zachowywał się jak starszy brat albo ojciec. Szatyn był dla 'Adiego' jak drugi tata. Znał małego od kołyski. Poświęcał mu uwagę kiedy tylko się dało. Zabierał do siebie,bawił się z nim,wygłupiał. 
Czas spędzony z siostrzeńcem nigdy nie był dla niego stracony. 
Leon kochał dzieci i sam marzył o małej gromadzie biegającej na podwórku z psem. Chciał mieć wielki dom z basenem  i sześćdziesięcio calowym telewizorem do oglądanie meczy piłki nożnej. Jednak jego największym snem była miłość. 
Pragną mieć żonę,do której mógłby przytulić się po ciężkim dniu pracy. Szeptać jej na ucho przyjemne słówka. Całować czule w czoło i szeptać 'kocham cię'. 
-Leon.-Adrian zaczął szturchać szatyna,który od jakiegoś czasu nie zwracał na niego najmniejszej uwagi.-Wujku no!-oburzył się mały ale Leon wciąż go nie słuchał. Za bardzo pochłonął go sen na jawie...  
Chciał aby zasypiała wtulona w jego umięśniony tors. Skradać subtelne pocałunki z czerwono pomalowanych ust. Troszczyć się o nią, być dla niej oparciem. 
Po prostu kochać. Doskonale wiedział jak to jest dlatego tak bardzo mu tego brakowało.
On darzył już kogoś tak wyjątkowym uczuciem. Wciąż darzy. Zmarnował jednak okazje na Happy End. Czy dostanie drugą szanse? Może los wreszcie się do niego uśmiechnął?

Drzwi skrzypnęły a zza nich wyszedł anioł w ludzkiej postaci.

-Jestem gotowa.-oznajmiła, zakluczając mieszkanie. Teraz Leon mógł przyjrzeć się jej dokładniej. Biała sukienka sięgała przed kolana odsłaniając jej długie nogi. Nie była obcisła, lecz delikatnie rozkloszowana ku dołowi z rękawami trzy-czwarte. Na lewej ręce zauważył złoty zegarek. Włosy spięła w wysokiego koka,który pokazywał jej chudą szyję. Długie kolczyki wykonane z tego samego metalu zwisały z przylegających do jej twarzy uszu.
Wyglądała niesamowicie. Nie zdołałby opisać ją słowami. Odebrało mu mowę. Była zbyt..idealna.
-Leon zamknij buzie,bo Ci mucha wleci.-zachichotała. 
-Ciociu!-zawołał Adrian.-Znacy. Mogę tak na ciebie mówic?- Violę zdziwiło zachowanie chłopaka. Ale jak mogła się nie zgodzić? 
-Oczywiście,kochanie.-wystawiła dłoń w kierunku mniejszej wersji Verdasa. Byli jak dwie krople wody. Oczywistym było,że mały wdał się w matkę. W końcu Ona i jej brat byli prawie identyczni-Idziemy? 
-Pocekaj!-krzyknęła mniejsza wersja Leona,pokazał jej gestem aby się nachyliła-Ślicnie wyglądas.- szepnął jej ucho.
-Dziękuję.-odpowiedziała równie cicho. 
-Skończyliście już te amory?-rzekł Verdas patrząc na  uroczą scenkę.
-Oczywiscie!- zaszczebiotał radośnie Adrian. Viola wzięła małego za rękę. Przeszli kilka kroków sami,kiedy przypomniał im się przystojniak w garniturze. Leon oczarowany wyglądem uroczej dwójki,wystawił ramię. Szatynka bez wahania złapała go pod rękę. 
Wyglądali jak jedna,wielka,szczęśliwa rodzina. 
W tej chwili obydwoje chcieli aby sen stał się rzeczywistością.
-Wujku.-odezwał się Adrian.-Wezmies ślub z ciocią?-te słowa uderzyły w nich ze zdwojoną siłą. Verdas spojrzał w oczy Violi i był już pewny.
-Oczywiście.


-Oooo-rozczuliła się Natalia.- I co było dalej?-spojrzała na nią wzrokiem pełnym podziwu.
-Dalej? Uśmiechnęłam się do niego.-rozczuliła się Viola.
-Nie możesz kończyć w tak dramatycznym momencie!-zakomunikowała brunetka- Muszę wiedzieć wszystko! 
-Zdaje sobie z tego sprawę kochana.-stwierdziła Castillo.-Ale trochę tu posiedzimy.
-Mamy cały dzień.-stwierdziła z radością Naty.
-Dobra.W takim razie jedziemy dalej.-kąciki jej ust powędrowały wysoko w górę.-Na kolacji nie działo się prawie nic szczególnego...

*********
Teraz możecie już tylko czekać aż wena przyjdzie i 4 się napisze. :3 

12 komentarzy:

  1. NIE NIEEE ja sie chce dowuedziec co dalej jutro dodasz nexta ?
    Julia Verdas-Blanco

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się ale jeżeli będzie to wieczorem. :)

      Usuń
  2. Zdaje sobie sprawe z tego, ze pewnie czekalas na mnie, co ? XD
    A tak serio jak juz pisalam na Twoim poprzednim blogu, rozdzial jest cudny (...)
    I dalej zastanawiam sie czy to w ogole mozliwe, zeby Leon byl jeszcze przystojniejszy xoxoxoxo
    A tak naprawde serio (xD) to lepszy komek dopiero wtedy gdy nowy rozdzialik, wiec wiesz.... ;33333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście,że czekałam. :D
      Leoś musi być przystojniejszy. xD
      Wiem,zabieram się za pisanie. :3

      Usuń
    2. To ten...TYLKO SZYBKO! <3
      Czekam ;*

      Usuń
    3. 951 słów jest. Jeszcze jakieś 300-400 i będzie. ♥
      Chyba,że chcesz taki mega długi w środę? :3 xD

      Usuń
  3. Weź, wczoraj nie miałam czasu zaobserwować ani skomentować, wchodzę teraz a tu już trzy rozdziały xD Ale nie musiałam czytać, bo już czytałam :D
    No.
    Ty wiesz co o tym sądzę, bo już ci komentowałam na 'Teraz wiem, że...' xD
    Dodaję bloga do obserwowanych i czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem,jak to jest. Sama dzisiaj nie mogłam złapać chwili żeby wejść do ciebie. Ale w końcu się udało. :D

      Usuń
  4. Trójkącik? hahahah Naty <3
    A ja sobie czekam na next <3

    Violetta

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju jakie to jest cudowne <3333
    Naty i te jej pomysły z trójkącikiem :D <33
    Hahahah..Kocham <333

    OdpowiedzUsuń

Layout by Yassmine